czwartek, 20 lutego 2014

Piąty

Zakład / szpital psychiatryczny * godzin ósma rano


- Liso! - usłyszawszy głos pani Smith, poderwała się z krzesła. Jej opiekunka weszła do środka, a dziewczyna od razu zauważyła jej smutny wyraz twarzy. 
- Co się stało? - zapytała nastolatka. Dziś był ważny dzień. Miała dowiedzieć się z kim z rodziny będzie mieszkać i jeśli ktoś był to wyjdzie ze szpitala, a jeśli nie, trwałoby to dłużej. 
- Kochanie, nie znaleźliśmy nikogo z twojej rodziny, przykro mi. Ale wiesz.. pomyślałam o czymś - usiadła obok i spojrzała na blondynkę. - Nie będę mogła tutaj pracować, znajdę inną pracę, pomogą mi, a ty będziesz wtedy mieszkać ze mną, ja się będę tobą opiekować - powiedziała. 
- Proszę pani, ale ja tak nie mogę - odpowiedziała cicho. 
- Skarbie mówiłam wiele razy, nie zwracaj się do mnie "pani" tylko po imieniu - uśmiechnęła się. - I owszem możesz, czekają tylko na twoją zgodę i mogłabyś już dzisiaj wyjść. Ja przez kilka dni jeszcze będę pracować tutaj, dopóki nie będę miała nowej, dobrze płatnej pracy - mówiła z przekonaniem. Lisa nie wiedziała jak postąpić w tej sytuacji, nie miała w sumie innej okazji, jedynie.. dom dziecka. Ale nie chciała tam trafić. Skoro pani Smith tak bardzo tego chciała, mogła się zgodzić. 
- A mogę się zastanowić jeszcze? 
- Oczywiście, liczę na to, że się zgodzisz. To na razie zostawiam cię samą, jakby coś się działo, albo jakbyś już się zdecydowała wiesz co robić - podniosła się i pokazała guziczek na ścianie, który Lisa akurat bardzo często wciskała, bo lubiła towarzystwo. 
- Dobrze - kiwnęła głową, a młoda kobieta wyszła. Dziewczyna nie miała w ogóle się nad czym zastanawiać, od razu podjęła decyzję, że jednak zamieszka ze swoją opiekunką. Po pierwsze nie miała wyboru, a po drugie bardzo lubiła panią Smith. Była dla niej jak matka. Więc na pewno również zajęłaby się nią też dobrze. Kiedy została sama zaczęła wyjmować rzeczy ze swojej małej komody. Nie miała tam wiele ubrań. Wszystkie równo poskładała i ułożyła na łóżku. Wzięła wszystkie swoje obrazki ze ścian i ze stoliku zabrała swoje przybory, czyli tylko ołówek, gumkę do mazania i kilka kredek. Wcisnęła guzik na ścianie, a po chwili pojawiła się jej opiekunka. Lisa przytuliła się do niej mocno i powiedziała, że się zgadza. Pani Smith naprawdę się ucieszyła i razem dokończyły pakowanie jej rzeczy. O godzinie dziesiątej, wypis był gotowy, wszystko było gotowe. Lisa już nie mogła się doczekać. Przeszła z Kate po raz ostatni przez ten okropny korytarz, gdzie ci wszyscy ludzie patrzyli na nią i dziwnie się poruszali. Zawsze się ich bała, prawdopodobnie ona też taka była dwa lata temu, ale tego akurat już nie pamiętała. Nie chciała pamiętać. Kiedy wyszła z zakładu i poczuła świeże powietrze prawie łzy jej się zebrały w oczach z radości. Czuła się teraz najszczęśliwsza na świecie. Chciała już iść do szkoły i zacząć wszystko od nowa. Właściwie zapomniała już o całej swojej przeszłości, czasem pojawiały jej się okropne wspomnienia przed oczami, ale była przyzwyczajona do tego, znosiła to. 
Obie wsiadły do samochodu pani Smith, stojącego na parkingu. Blondynka była bardzo podekscytowana, bo nie pamiętała kiedy ostatnio jeździła autem, o ile w ogóle jeździła. Wrzuciła niewielką torbę do tyłu i zapięła pasy. W kilkanaście minut znalazły się pod domem opiekunki. Mieszkała bardzo blisko szpitala, musiała być tam na każde wezwanie właściwie, ale bardzo lubiła tę pracę. Pani Smith mieszkała skromnie. Zaprowadziła Lisę do domu i od razu do jej pokoju. Był mały i przytulny akurat dla nastolatki. 
- Na razie jest tu byle jak, bo nie wiedziałam, że będziesz mieszkała ze mną, ale coś z tym zrobimy za jakiś czas, dobrze? - zapytała z uśmiechem rozglądając się po pokoju. Ściany były pomalowane na niebiesko, meble z jasnego drewna, Lisa zauważyła, że na ścianie były ledwo zauważalne jaśniejsze ślady jakby coś tam wcześniej stało, przypominało bok łóżeczka dla dziecka. Przeszła jej przez głowę pewna myśl, ale jeśli było tak jak myślała, nie chciała pytać. Łóżko Lisy było pod oknem, co najbardzo jej przypadło do gustu. - Rozgość się, a ja pójdę zrobić nam coś do jedzenia. 
- Dobrze - odpowiedziała nieśmiało, a Kate wyszła, zamykając za sobą drzwi. Lisa usiadła na łóżku z uśmiechem i odłożyła torbę. Przypatrywała się jednak ciągle tamtemu miejscu na ścianie. Ale pani Smith, mówiła, że nie ma dzieci, może coś się stało, pomyślała. Kiedyś na pewno o to spyta, ale nie tak od razu. Nagle następna rzecz przykuła jej uwagę. Na biurku leżały podręczniki i nowe zeszyty. Uśmiechnęła się szerzej i zerwała się, po czym pobiegła na dół o mało nie przewracając się na schodach. 
- Uważaj - zaśmiała się kobieta w kuchni. 
- Te podręczniki i w ogóle to do mnie do szkoły? - zapytała niepewnie. 
- A no tak, właśnie. Kiedy wczoraj dowiedziałam się, że nikogo nie znaleźli i postanowiłam, że zamieszkasz u mnie, pojechałam kupić ci rzeczy do szkoły. Wiesz zakład załatwił ci już szkołę tydzień temu, więc za kilka dni tam pójdziesz. 
- Jeju jak fajnie, dziękuje! - ucieszyła się nastolatka. Bała się trochę szkoły, ale to była jedyna rzecz, która najbardziej może ją przywrócić do normalności. Pozna nowych ludzi, zawrze nowe przyjaźnie, zacznie się uczyć. 
- Nie masz za co dziękować kochanie - pogłaskała ją po plecach. - Zaraz będzie gotowe, poczekaj jeszcze chwilkę - dodała patrząc na przyrządzany posiłek. Blondynka kiwnęła głową - Jak zjemy to porozmawiamy co zrobić z twoim pokojem. 
- Nie trzeba nic zmieniać, mi odpowiada taki. 
- Ale nie wolałabyś jakichś dziewczęcych kolorów? - zapytała zdziwiona Kate. 
- Mi to naprawdę obojętne proszę pani - odpowiedziała. 
- Kate, nie pani. Teraz mieszkasz ze mną to tym bardziej zwracaj się do mnie po imieniu - pogłaskała ją po głowie i wskazała na salon. - Jak chcesz idź obejrzyj coś w telewizji, ja już nakładam na talerz. 
Nastolatka poszła posłusznie do pokoju i usiadła na kanapie. Włączyła ostrożnie telewizor i zaczęła oglądać jakiś dramat, bo nie było nic ciekawszego. Po chwili pojawiła się pani Smith trzymając w dłoniach dwa talerze. Jeden dała dziewczynie. Lisie bardzo smakowało, bo w szpitalu nie jadła tak dobrego jedzenia, chociaż teraz jadła zwykłego schabowego i ziemniaki. W szpitalu ziemniaki zawsze były odgrzane, a mięso nie zawsze świeże. Zjadła bardzo szybko, podziękowała i poszła po sobie pozmywać. 
- Nie musisz Liso! - krzyknęła z pokoju kobieta. Dziewczyna nie odpowiedziała i dokończyła zmywać talerz. Wróciła od razu do salonu, żeby posiedzieć ze swoją opiekunką. 
- Dziękuje, naprawdę. Podoba mi się tutaj - uśmiechnęła się blondynka, a pani Smith zrobiło się bardzo miło. 



Dom Kaulitzów


James wszedł do domu po cichu jak zawsze. Odłożył plecak na ziemi i zdjął buty, a później bluzę powiesił na wieszak. Wziął z powrotem na ramię torbę i poszedł do góry do swojego pokoju. Zdążył się już zadomowić u bliźniaków, szczególnie, że mieszkali sami, więc był tylko z kumplami, było mu łatwiej. 
Wyjął książki i zeszyty po czym zaczął pilnie odrabiać lekcję i uczyć się na następny dzień. Nagle usłyszał trzaśnięcie drzwi. 
- Jest ktoś?! - to był głos jego przyjaciela Toma. Brunet oderwał się od nauki i zszedł na dół. - O jesteś! Słuchaj wybieramy się na kręgle ze znajomymi, chcesz iść z nami? 
- Nie mogę, muszę się uczyć, przepraszam - odpowiedział. 
- No chyba żartujesz, James.. Kiedy ostatnio na kręglach byłeś? - spytał, a kumpel się nie odezwał. - No właśnie, więc musisz z nami iść. 
- Stary ja mam szkołę, ty nie i możesz się bawić non stop, ja nie i tyle. Przepraszam. 
- Oj dobra dobra nie bulwersuj się tak bla bla - wszedł głębiej do pomieszczenia i oparł się o jakąś komodę. 
- Tom ty jesteś pijany? - zdziwił się James. Nie znał przyjaciela od takiej strony, odkąd spotkali się pierwszy raz od długiego czasu zachowywał się odpowiedzialnie, dzisiaj było już inaczej. 
- Nieee, co ty wygadujesz, jestem trzeźwy - prawie się przewrócił zdejmując bluzę. 
- Nie możesz iść na kręgle, jesteś pijany, weź prysznic bo teraz zaczynam czuć, że na serio śmierdzisz piwem - stwierdził brunet odsuwając się lekko ze zniesmaczoną miną. 
- Przestań biadolić, chodź z nami na te kręgle. 
- Uczę się Tom, ja nie mam tyle wolnego co ty. Masz pracę owszem, ale pracujesz mniej niż ja muszę się uczuć, chodzę do liceum, matura przede mną, którą chce zdać. Nie idę na żadne kręgle, ani teraz, ani jutro, ani pojutrze - mówił stanowczo. Kaulitz znów prawie by się przewrócił więc James wziął go pod ramię i zaprowadził do salonu, gdzie Tom mógł usiąść. 
- Tej! Wiesz kogo ja dziś widziałem? A wiesz? Wiesz? Tą twoją koleżaneczkę ze szpitala wchodziła do jakiegoś domu z jakąś babą. Ona już w szpitalu nie jest?! 
- Nie podnoś tonu niepotrzebnie, ok? Nie jest już w szpitalu, przecież miała stamtąd wyjść, byliśmy ostatnio u niej to słyszałeś - przypomniał. 
- A no tak, a Bill myśli, że ja przegram - wybuchnął śmiechem gitarzysta. 
- Co przegrasz?
- No zakład - zaśmiał się znów. - Mam ją przelecieć. Uda mi się nie? Ty jesteś moim przyjacielem, wierzysz we mnie, co nie? 
James nagle zagotował się ze złości i wstał szarpiąc kumpla za koszulkę. 
- Nie! Nie wierzę w ciebie! I ci tego zabraniam! Jeżeli nie wiesz co ta dziewczyna przeszła, to się do niej nie zbliżaj! - warknął przez zaciśnięte zęby. To, że mieszkał u nich, nie znaczyło, że całe życie będzie musiał im się przymilać. Nie musieli mu tego proponować, mógł równie dobrze mieszkać u cioci, a jeśli chodziło o Lisę, zawsze stawał za nią murem. 
- Ha ha, James spooooko, luuuuz. Ja jej zagwarantuje przyjemność - sądził, że taki tekst uspokoi kolegę. Brunet jeszcze bardziej zaczął się denerwować kiedy Tom mówił takie rzeczy. 
- Nie tkniesz jej - syknął. 

Cdn...

###
Nie będę się tłumaczyła z długiej nieobecności, bo każdemu pewnie czasem nie chce się pisać. Liczę na kilka komentarzy, do następnej notki, pozdrawiam ;)

zapraszam na mojego bloga o JB I only have one life and i only wanna live it with you...

środa, 22 stycznia 2014

Nominacja

Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymana od innego blogera w ramach uznania za ,, dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informując ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Pytania do mnie:
1. Jakie zwierzęta lubisz najbardziej? 

Konie, psy i króliki.
2. Czemu piszesz bloga o takiej tematyce?
Tokio Hotel to mój ulubiony zespół i po prostu wpadłam na pomysł, żeby pisać.
3. Jaki najlepszy przedmiot w szkole?
Biologia i chemia.

4. Lubisz pączki? 
Uwielbiam.
5. Masz jakieś szczególne zainteresowania? 
Gra na gitarze.
6. Co chcesz robić w przyszłości? 
Chcę być lekarzem.
7. Co sądzisz o ludziach, którzy są od czegoś uzależnieni? 

Uzależnienia są wstrętne i to jest ich błąd bo zaczęli coś np. palić, a później trudno to rzucić.
8. Teraz trudne pytanie. Co sądzisz o samobójcach?
Sama mam czasem myśli samobójcze, ale nie zrobiłabym tego. Nie sądzę, że są to bezmyślni ludzie czy coś podobnego, tylko mają problemy, które ich przytłaczają i nie dają już sobie z nimi rady, zaczynają bać się życia.  
9. Mc czy KFC? 
Oczywiście, że KFC
10. Ulubiona piosenka? 
Może kilka bo nie mam jednej ;)
Justin Bieber - Just give me a chance i One life, Passenger - Let her go, Kelly Clarkson - Because of you, Avril Lavigne - Let me go.
11. Jaka jest najśmieszniejsza przeczytana przez Ciebie książka?
Czytam dużo książek, ale wole romantyczne, albo jakieś dramaty, więc żadna. 

Nominuję: 
Tam, gdzie wszystko się zaczęło..
Czerwony pamiętnik
Spętani przez miłość
Eh nie wiem jakie jeszcze, więc to na tyle ;)

Moje pytania:
1. Jaki czas temu zaczęłaś pisać blogi?
2. Co często robisz w wolnym czasie?
3. Masz jawkieś pasje? Jak tak, to jakie?
4. Dużo opowiadań czytasz?
5. Każde z nich komentujesz?
6. Rolki czy rower?
7. Co sądzisz o samo okaleczaniu się tylko dla zwrócenia na siebie uwagi?
8. Chciałabyś zmienić coś w swoim życiu?
9. Ulubiony film?
10. Czego najbardziej nie lubisz w szkole?
11. Co sądzisz o związkach na odległość?

###
Straaaasznie nie chciało mi się tego robić, ale jak już coś jest, no to czemu nie.

środa, 15 stycznia 2014

Czwarty

zakład/szpital psychiatryczny * godzina dwunasta 


Przetarła oczy po kolejno nieprzespanej nocy. Ostatnio miała problemy ze spaniem, czasem musiała prosić o tabletki, żeby ułatwiły jej sen. Po głowie ciągle chodziły jej myśli co będzie jak wyjdzie ze szpitala. "A jeśli znowu mnie ktoś porwie? I znowu się zacznie?" - myślała. Te wspomnienia ciągle wracały, nie mogła o tym wszystkim zapomnieć. Podniosła się jednak szybko z łóżka i troszeczkę ogarnęła. Przeczesała włosy, umyła twarz i zęby, ubrała się w dres i podeszła do okna, za którym były metalowe kraty. Nie przeszkadzały jej jednak one w tym, żeby mogła podziwiać co jest za oknem. Drgnęła kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała, kto w nich stoi. Jej opiekunka weszła powoli do pokoju, ale nie zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do dziewczyny i złapała ją delikatnie za ramię.
- Liso skarbie masz gościa - oświadczyła. Nastolatka zdziwiła się, nigdy nikt jej nie odwiedzał. Nigdy. Nie miała żadnego gościa, prócz lekarzy i pani Smith. 
- Ktoś chce mnie odwiedzić? - zapytała z niedowierzaniem. 
- James przyszedł do ciebie - uśmiechnęła się kobieta i odwróciła w stronę drzwi gdzie właśnie stał chłopak, ale nie sam. - Chciał ci też przedstawić swojego kolegę, to ja zostawiam was - zmierzyła do wyjścia wpuszczając chłopaków do środka. Lisa zacisnęła dłonie na spodniach i poczuła falę gorąca przeszywającą jej ciało. Serce zaczęło bić jej szybciej, kiedy za plecami Jamesa ujrzała tego właśnie chłopaka. Zaczęła ciężej oddychać, miała wrażenie, że świat zaczął się kręcić. 
- Lisa co ci jest? - James przebiegł szybko przez salę do niej i zdążył ją złapać zanim upadła. - Lisa - powtarzał ciągle jej imię klepiąc ją lekko po policzkach i trzymając ją ciągle. Dredowłosy chłopak, który stał w progu nagle się ruszył i podszedł szybkim krokiem do dwójki. - Złap ją za nogi i połóżmy ją na łóżko. 
Kiedy już w końcu leżała na łóżku, zawołali lekarza. Długo nie trwało zanim Lisa odzyskała przytomność. Już po chwili miała otwarte oczy i lekko oszołomiona rozglądała się po sali.
- Jak będzie się coś działo, od razu wołać - dodał mężczyzna przed wyjściem.
- Chcę usiąść - powiedziała Lisa zachrypniętym głosem. James siedzący obok leżącej dziewczyny pomógł jej się podnieść. Oparła się o ścianę i spojrzała na znajomego po czym uśmiechnęła się lekko. Położył dłoń na jej ramieniu i pogłaskał. Odwróciła wzrok od Jamesa i spojrzała w drugą stronę, a tam na brzegu łóżka siedział tajemniczy chłopak. Zrobiło jej się znów gorącą, ale starała się, żeby poprzednia sytuacja się nie powtórzyła.
- Przyszedłem z kolegą chyba ci to nie przeszkadza? Tom nalegał, bo opowiadałem mu o tobie i chciał cię poznać - wytłumaczył brunet pokazując dłonią towarzysza. Dziewczyna przypatrzyła się podejrzanie gitarzyście. Wtedy na korytarzu dało zobaczyć się w jego oczach, że skądś ją pamięta. Więc pomyślała, że musi być przyczyna skoro chce ją poznać. - Więc Tom, to Lisa. Lisa, to Tom.
Dredziarz uśmiechnął się lekko do nastolatki i podał jej rękę. Przestraszona każdym jego ruchem odwzajemniła gest i chwyciła jego dłoń na przywitanie.
- Cześć - wyjąkała ledwo. Miała przez chwilę wrażenie, że jednak nie pamiętał jej, to spojrzenie wtedy na korytarzu jednak nic nie znaczyło. Ale to jej wrażenie nie trwało długo, gdyż gitarzysta znów patrzył na nią bardzo podejrzanie. Przestraszyła się i odwróciła wzrok na Jamesa.
- Coś się dzieje Lisa? Dziwna jakaś jesteś.. - stwierdził brunet i złapał ją czule za rękę. Pogłaskał kciukiem jej dłoń i spojrzał w jej oczy. Dziewczyna kiwnęła przecząco głową, pokazując, że się myli i wszystko jednak jest ok. Ale nie była świetna w kłamaniu. Oboje, nawet Tom, który jej nie znał, zorientowali się, że wcale nie jest w porządku.
- Jest wszystko w porządku - powiedziała i uśmiechnęła się sztucznie, kiedy zobaczyła niepewność w ich oczach. James wstał wcześniej pytając, czy ktoś z nich ma ochotę się napić. Lisa i Tom kiwnęli głowami, a brunet zmierzył do drzwi. Dziewczyna jednak zaczęła się niepokoić orientując się, że została sama w sali z dredowłosym chłopakiem. W środku modliła się, żeby jej przyjaciel jak najszybciej wrócił, żeby czuła się bezpieczniej. Tom spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się lekko, ona szybko odwróciła wzrok.
- Czemu nawet na mnie nie spojrzysz? Nie znamy się właściwie, a ty jakbyś żywiła do mnie ogromną nienawiść. Coś ci zrobiłem? Chciałaś być sama z Jamesem? Możesz powiedzieć, to ja was zostawię samych - zaproponował zdezorientowany. Chciał zrobić dobre wrażenie na początek, a Lisy zachowanie było takie jakby nie tolerowała go kompletnie.
- Nie, jest ok. Możesz przecież tutaj być - uśmiechnęła się mizernie wyczekując niecierpliwie powrotu bruneta. Tom spojrzał na jej dłonie, które się plątały, kątem oka dało się to od razu zauważyć. Przyjrzał się, a później znów zerknął na jej twarz. Oczywiście był na niej niepokój.
- Boisz się mnie? Słuchaj rozumiem, że możesz bać się ludzi, nie wiem co przeszłaś, ale nie bez powodu tu jesteś. Ale akurat ja, nie zrobię ci krzywdy. Jestem przyjacielem twojego przyjaciela, nie chcę ci zrobić w żaden sposób krzywdy. Chcę cię tylko poznać, bo James cię tak bardzo chwalił, że mu pomagałaś dochodzić do siebie, pomyślałem, że mógłbym cię poznać - wytłumaczył. - Ale chyba ty jesteś przeciwko temu - dodał i spuścił lekko głowę na dół. Dziewczyna otrząsnęła się w końcu widząc jak bardzo dało się to po niej poznać. Zbliżyła się ostrożnie do niego, żeby usiąść bliżej.
- Nieprawda. Po prostu mam zły dzień. Ja też chciałabym cię poznać, bo jesteś przyjacielem Jamesa. Nie mam wcale nic przeciwko - spojrzała na niego kiedy podniósł z powrotem wzrok. Akurat w sali pojawił się brunet z dwiema małymi butelkami soku pomarańczowego cappy z automatu.
- Coś się wydarzyło jak mnie nie było? - usiadł na krześle na przeciwko dwójki i dał im picie. Sam wypił swoje po drodze do sali. Zauważył, że siedzą bliżej siebie, więc pewnie rozmawiali o czymś. - O czym rozmawiacie?
- O niczym akurat. Myślałem, że Lisa ma coś przeciwko temu, żeby się poznać, ale jednak jest ok - odpowiedział gitarzysta. - Prawda? - spojrzał na towarzyszkę, która tylko skinęła głową. Nie czuła się dobrze w jego towarzystwie, miała ochotę się rozpłakać, bo wszystkie złe wspomnienia miała przed oczami.


wieczór * dom Kaulitzów


- Jeju gdzie wy aż tyle byliście? - zmartwiony Bill stał w korytarzu patrząc na dwójkę chłopaków, którzy dopiero zdejmowali buty. 
- Billy spokojnie jest dopiero dwudziesta. Cały czas byliśmy w szpitalu. 
- Mówiłem, że można z nią rozmawiać o wszystkim i nigdy nie zaczyna się to nudzić - wtrącił James, kiedy dredowłosy chciał zacząć się tłumaczyć.
- I co Tom? Polubiłeś ją? - spytał wokalista, zbliżając się do brata, a ten kiwnął głową z uśmiechem. Całą trójką zmierzyli do kuchni, gdzie Bill już wcześniej przygotował kolację.
James był bardzo zmęczony, więc poszedł się umyć i od razu spać. Bliźniacy zostali na dole i oglądali film. Niestety film nie był zbyt ciekawy, więc chłopcy nie mogli usiedzieć w ciszy i zaczęli rozmawiać. Bill nie był dzisiaj w zakładzie razem z Jamesem i Tomem, więc chciał dowiedzieć się czegokolwiek o koleżance Jamesa, która na dodatek miała być zdobyczą Toma, ponieważ nadal trwał ich zakład. Wokalista zaczął żałować trochę, że wskazał akurat ją, bo gdy jego brat zaczął opowiadać dowiedział się, że jest bardzo wrażliwa, a Tom oczywiście skrzywdziłby ją w ten sposób. Przemyślał to jednak i może dzięki takiej dziewczynie by coś zrozumiał, może nie zrobiłby nic, tylko przyzna się jej i odpuści po prostu. Zrozumie, że nie można tak robić jak on robił dotychczas. Bill doskonale pamiętał wszystkie dziewczyny Toma, żadna taka nie była, wszystkie tylko się na niego rzucały, same chciały tego, żeby Kaulitz je zaliczył.
- Jest bardzo ładna, podoba mi się - opowiadał dalej gitarzysta. - A tym dla mnie lepiej, bo nie chciałbym no wiesz.. z jakimś pasztetem czy coś, a wygram ten zakład - skrzywił się lekko.
- Zobaczymy, nie bądź taki pewny. Ja mam nadzieję, że jednak zmądrzejesz. Ona jest inna, sam przecież o tym wiesz - czarnowłosy spojrzał na niego poważnie. Starszy brat uśmiechnął się tylko lekko.
- I co z tego. To bez różnicy.
- Jest różnica. Twoje wszystkie były laski.. były puste. A jak sam mówiłeś, ona nie jest, wiele przeszła, jest wrażliwa. Sądzę, że ci się nie uda i tyle. A teraz kończymy tą rozmowę, nie chcę słuchać o tym zakładzie. Uda ci się, ok. Będziesz chciał odpuścić, to odpuścisz - odłożył szklankę z colą i wstał z sofy zmierzając ku schodom.
- Billy, ja nie odpuszczę - Tom uśmiechnął się szyderczo i przełączył kanał w telewizji.
Młodszy Kaulitz pokonawszy schody i sięgnąwszy świeżą bieliznę, poszedł do łazienki.

###
Tak w ogóle zachciało mi się nowego opowiadania, ale już nie o Tokio Hotel tylko o JB ;p więc jakby ktoś był zainteresowany zapraszam ;) I only have one life and i only wanna live it with you...